Moi, je préfere Zgorzelek
Antoine, mój
francuski bratanek,
Antek dla
mnie, po dwóch dniach
w Lublinie
jest rozczarowany.
Miasto
niczego sobie, mówi, nawet ładne,
ale za
hałaśliwe, za duże.
Witek, brat, głową kiwa,
bratowa chce Polskę zobaczyć,
bratowa chce Polskę zobaczyć,
jest sierpień,
świetna pogoda, wakacje.
Zamość,
Sandomierz, Witek sugeruje,
ale w Zamościu
znów mówi Antek:
Nie możemy
siedzieć miesiąc
w Zgorzelcu,
powtarza Witek.
Popatrz,
Polska, ojczyzna twoja
daleka,
jutro Warszawa, potem do Łodzi.
O turystykę
tu nie chodzi, mówi Antek,
Moi, je préfere Zgorzelek.
W Krakowie
za kilka dni
cała rodzina
staje na głowie,
by Antkowi
dogodzić. Dorożką
wokół Rynku,
kupowanie pamiątek
bez liku; przy
kolacji Antek oświadcza:
Moi, je préfere Zgorzelek.
W Zgorzelcu
jest baza, tanie pokoje
w Domu
Turysty na cały sierpień.
Pierwszy
haust Polski dla Antka, szesnastolatka,
paryżanina,
co widział pół Europy i parę
lat mieszkał
w Prowansji. Mówi teraz
bratowej i
bratu co dzień,
Że nigdzie
nie było mu tak dobrze
jak tutaj
nad Nysą w Zgorzelcu.
Można mu
opowiadać o Rzymie, Krymie,
Antylach,
Gdańsku i Mielcu. Grzecznie,
z uśmieszkiem,
odpowie Antek:
Moi, je préfere Zgorzelek.
Listopad
2003 – Andrzej Słomianowski
(Tytuł
oryginalny: Najlepsze miasto)
Komentarze
Prześlij komentarz